Pani Agnieszka swój sukces zawdzięcza silnej woli i regularnej pracy nad swoją motywacją. W dążeniu do celu pomogła Jej dietetyk Klaudia Słota z gabinetu Bonne Santé w Gorlicach.
Co sprawiło, że rozpoczęła Pani współpracę z dietetykiem Bonne Santé ?
Jeśli chodzi o początki to decyzja była szybka. Stwierdziłam, że źle się ze sobą czuję fizycznie i psychicznie i muszę to zmienić. Bez wahania umówiłam się na pierwszy wolny termin w gabinecie i zaczęłam działać.
Jak wyglądały początki kuracji?
Początki były łatwe. Patrząc przez pryzmat czasu, to teraz mam o wiele większe problemy z dostosowaniem się do nowych warunków funkcjonowania. Miałam w sobie dużo samozaparcia, woli do walki z kilogramami. Cotygodniowe wizyty dawały mi tzw. kopa. Zawsze ktoś nade mną stał z bacikiem 😉 Poza tym miałam powód, żeby sobie nie odpuszczać, bo regularne wizyty motywowały do wykonania planu na 100%. Zresztą szkoda by mi było, aby tydzień był stracony.
Zmiany zewnętrzne widać gołym okiem, a jakie zaszły zmiany wewnętrzne?
Co się zmieniło? Podejście do siebie. Zaczęłam być bardziej egoistyczna, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, większą wagę przykładam do tego jak wyglądam i jak się czuję. Mniejszą wagę do tego co o mnie i moim wyglądzie sądzą inni.
Jak na Pani sukces zareagowała rodzina i najbliżsi?
Co do rodziny, to oczywiście wszyscy zauważają i chwalą za efekty, co jest bardzo miłe. Zawsze mogłam liczyć na ich wsparcie.
Patrząc z perspektywy czasu… Było warto?
Bez wahania mogę powiedzieć, że tak.
Ulubiony posiłek z menu zaproponowanego przez dietetyka to: mam ich sporo, ale najczęściej robię buritto bowl i kaszotto.
Najbardziej motywowało mnie: to, że będę się lepiej czuć fizycznie i zwiększy się moja samoakceptacja, która była na niskim poziomie.
Największym zaskoczeniem podczas stosowania planu żywieniowego było: to, że jest tyle produktów, których nigdy nie próbowałam i co
najlepsze, że mi smakują! A naprawdę należę do tych osób, które eksperymentować w kuchni raczej nie potrzebują.
W kuracji najbardziej podobało mi się: różnorodność i to, że jedno danie mogę jeść na wiele sposobów i nie potrzebuję tak naprawdę dużo czasu na przygotowanie posiłków.
Co powiedziałaby Pani osobom, które ciągle wahają się i boją się podjąć decyzję o rozpoczęciu kuracji?
Osobom, które się wahają najchętniej dałabym kopniaka, żeby coś ze sobą zrobiły i nie tkwiły cały czas w miejscu. Nie ma sensu tracić czasu na zadręczanie się. Jeśli coś Cię męczy, źle się ze sobą czujesz to działaj, bo później będziesz żałować, że nie zrobiłaś/zrobiłeś nic dla siebie.